Nie lubiłam biegać, jakoś nigdy nie miałam do tego "serca". Męczyłam się podczas biegania. Z oporem wychodziłam biegać a wracałam jak zbity pies pluto, zmęczona jak po maratonie.
Coś jednak sprawiało, że czułam po bieganiu "fajną" energię i chciałam tego więcej:). Żeby to osiągnąć zmieniłam w ostatnim czasie parę ważnych rzeczy w bieganiu, zwłaszcza swoje nastawienie i teraz, może to prosto zabrzmi, ale biegam i cieszę się z tego niezmiernie.
Coś jednak sprawiało, że czułam po bieganiu "fajną" energię i chciałam tego więcej:). Żeby to osiągnąć zmieniłam w ostatnim czasie parę ważnych rzeczy w bieganiu, zwłaszcza swoje nastawienie i teraz, może to prosto zabrzmi, ale biegam i cieszę się z tego niezmiernie.
Czasami śmieję się, że zmusili mnie do biegania Hiszpanie 😊. Poprzez swoją postawę, zmienili moją. Zrobili mi psychologiczny przysłowiowy misz-masz w głowie i zagonili do biegania.
Jakieś 4 miesiące temu wyglądało to tak. Jem śniadanie na balkonie, oni już biegają. Patrzę na nich i zastanawiałam się jak oni to robią? I tak codziennie. Pojedynczo, w grupkach, młodzi, starsi nieważne zawsze, ktoś biegał. Wieczorem obrazek wcale nie był lepszy. Ja siedziałam i jadłam kolację 😊 a na deptaku wciąż ktoś biegał! Ja znowu się zastanawiałam jak oni to robią?
Jakieś 4 miesiące temu wyglądało to tak. Jem śniadanie na balkonie, oni już biegają. Patrzę na nich i zastanawiałam się jak oni to robią? I tak codziennie. Pojedynczo, w grupkach, młodzi, starsi nieważne zawsze, ktoś biegał. Wieczorem obrazek wcale nie był lepszy. Ja siedziałam i jadłam kolację 😊 a na deptaku wciąż ktoś biegał! Ja znowu się zastanawiałam jak oni to robią?
Postanowiłam do nich dołączyć i teraz to ja biegam razem z nimi. Od 2 miesięcy bardzo systematycznie. Minimum 3 razy w tygodniu. Nie robię maratonów i na razie nie mam zamiaru. Nie chcę też nikogo "przegonić" na deptaku. Mam za to ogromną satysfakcję z tego, że wychodzę z domu i z chęcią biegam. Bez przysłowiowej "spiny" o ilość km.
Teraz mówię, lubię biegać, więc biegam.
Teraz mówię, lubię biegać, więc biegam.
Technika
Wcześniej bardzo męczyłam się podczas biegu, nie zastanawiając się przy tym dlaczego? Uważałam to bowiem za bardzo oczywiste, bo bieganie jest po prostu męczące. Nie myślałam, pod jakim kątem ustawić ciało, stopę, jak oddychać prawidłowo. Wychodziłam i biegłam, nie korygowałam pozycji ciała podczas biegania. Gdzie ja miałam głowę, żeby o tym myśleć :) Modliłam się tylko, żeby już ten bieg (czytaj tę męczarnię) jak najszybciej zakończyć 😊.
Jeśli znaleźliście w tym coś wspólnego do Waszej obecnej sytuacji, zachęcam bardzo zerknijcie w ten filmik z metodą Chi Running i skorygujcie wszystko, absolutnie wszystko co robicie źle, link tutaj (niestety filmik znalazłam tylko w wersji angielskiej).
Metoda Chi Running to coś więcej niż prawidłowa postawa, to korzyści jakie płyną z połączenia ciała i umysłu podczas biegania.
Metoda Chi Running to coś więcej niż prawidłowa postawa, to korzyści jakie płyną z połączenia ciała i umysłu podczas biegania.
Postaram się dla Was wkrótce szczegółowo opisać tę metodę.
Ludzie ludziom dają energię.
Najwięcej energii człowiekowi może odebrać drugi człowiek. Serio! Jest na szczęście też druga strona medalu, bo może też dać ogrom energii.
Otoczenie. Potrzebujemy dobrego otoczenia, które będzie nas mobilizowało i motywowało do biegania. Chcesz biegać sam, biegaj ale rób to w otoczeniu ludzi, którzy będą Cię mijać biegając. Potrzebujesz motywacji, partnerstwa w biegu? znajdź, kogoś ktoś jest na podobnym poziomie w bieganiu co Ty i biegaj z nim.
U mnie najwięcej emocji na początku wywoływali Hiszpanie, którzy biegali szybciej, z większą swobodą i "gracją" w wieku moich rodziców! Zazdrościłam im kondycji jednocześnie użalając się nad swoją. Nie mniej jednak, te osoby dawały mi niesamowitą motywację, by wytrwać w bieganiu. Hiszpanie to bardzo aktywny naród. Oczywiście, nie zaprzeczam (bo już kilka razy dostałam taki argument) pomaga im w tym fajna pogoda do uprawiania sportu zwłaszcza na świeżym powietrzu. Zawsze jednak w przypadku wszelkich aktywności fizycznych, odnoszę się do "chęci", bez nich bowiem oni też by się nie znaleźli na deptaku, pomimo tej sprzyjającej pogody.
Odpowiednie przygotowanie i zakończenie
Wszystko tu jest ważne. Posiłki - nie jemy przynajmniej 1,5 godz. przed bieganiem. Odpowiedni strój dopasowany do pogody, buty przede wszystkim. Rozgrzewka nie byle jaka! Po bieganiu, koniecznie rozciąganie, którego nigdy nie odpuszczamy, bo kontuzje będą miały zajęcie:). Pamiętamy o dodatkowych ćwiczenia w domu, siłowni czy innych aktywnościach sportowych, które pomogą nam wzmocnić naszą kondycję.
Osobiście w bieganiu pomaga mi też od jakiegoś czasu joga. Od 3 miesięcy systematycznie praktykuję ją w domu (więcej tutaj). Na razie to nic skomplikowanego poziom łatwy i średni. Wszystkie jednak te pozycje, które wykonuję, tzw. otwieranie bioder, intensywne rozciąganie, pozycje wzmacniające ciało, zdecydowanie dzięki temu czuję jeszcze większą "lekkość" podczas biegu. Polecam!
Osobiście w bieganiu pomaga mi też od jakiegoś czasu joga. Od 3 miesięcy systematycznie praktykuję ją w domu (więcej tutaj). Na razie to nic skomplikowanego poziom łatwy i średni. Wszystkie jednak te pozycje, które wykonuję, tzw. otwieranie bioder, intensywne rozciąganie, pozycje wzmacniające ciało, zdecydowanie dzięki temu czuję jeszcze większą "lekkość" podczas biegu. Polecam!
Zakończ bieg nie tylko rozciąganiem, ale i pogratulowaniem samemu sobie, że się udało wyjść z domu i przebiec te /x/ km. To bardzo ważne. Doceń siebie i ciesz się z tego, że właśnie zrobiłeś coś dobrego dla siebie samego.
Odpuszczam wymówki
Nie mam czasu na bieganie. Nie mam siły. Nie umiem biegać. Parę popularnych wymówek, które pewnie znacie i ja też je znam bardzo dobrze.
Jeśli takie wymówki się pojawiają szybko "przeprogramowuję umysł" na pozytywne bodźce. "Ucinam" te wymówki, przypominam sobie ile pozytywnej energii daje mi bieganie, jak się świetnie po nim czuję, jak dobrze wpływa to na moje samopoczucie, ciało, pozytywne nastawienie, utrzymanie dobrej kondycji i szczupłej sylwetki. Nie rozczulam się nad sobą tylko zakładam adidasy i pozwalam sobie na małe wyzwanie.
Przede wszystkim znajdź swój cel a znajdziesz powód, aby zacząć biegać. Tylko! nie szukaj go za długo 😉
Zdrowe podejście
Biegam bez "spiny" o kilometry. Nie wiem, może w przyszłości mi się to zmieni, jeśli pokocham bieganie jeszcze bardziej.
Często wychodziłam z domu z partnerem pobiegać, ale rzadko biegaliśmy razem, dopiero teraz powoli ten trend się zmienia i jestem w stanie mu dorównać.
Na początku "sapałam" głośniej, pociłam się więcej choć w rzeczywistości nie przebiegłam nawet połowy tego co on, ale nie ważne! i tak miałam uśmiech na twarzy. Choć miałam wrażenie, że biegając stoję w miejscu (tak opornie to szło) i za każdym razem modliłam się, żeby mnie ktoś zaciągnął z tego deptaka do domu, bo ja już chyba sama nie wrócę, to nie poddałam się!
Wypracowałam te wszystkie punkty w sobie i tak zmienił się mój stosunek do biegania. Aktualnie biegam bardzo systematycznie bo min. 3 razy w tygodniu robiąc od 5 do 7 km. I nie jest to żadne wielkie osiągniecie, bo ja wiem, że inni robią więcej, szybciej i częściej, ale dla mnie to jest osiągniecie, bo teraz nie mówię "nie biegam, bo nie lubię" ale "lubię, więc biegam".
"Nawet najdłuższa podroż zaczyna się od pierwszego kroku" Lao- tzu
Walcz z wymówkami, nie patrz na sąsiada który nie biega, na to że w tych "leginsach" to niekoniecznie wyglądasz korzystnie, na to że inni tak szybko biegają. Zrób, po prostu pierwszy krok a potem następne. Wiem, że dasz radę!
Muszę koniecznie obejrzeć polecany przez Ciebie filmik. Mnie bieganie zawsze tak umorduje i umęczy, że aż wstyd się przyznać :)))
OdpowiedzUsuńJaki tam wstyd! Paulina powodzenia, mam nadzieję że ten filmik będzie dla Ciebie pomocny. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńJa uwielbiam biegać i czekam na dłuższe dni. bo teraz po prostu nie mam kiedy. Zawsze biegam wieczorem. Rano nie chce mi się wstawać. Super wpis
OdpowiedzUsuńBrawo! te Justyny to jednak twarde dziewczyny. Dzięki za miły komentarz. Pozdrawiam :)
UsuńJa jakoś nie potrafię się zmobilizować, praca do 16, jak wracam do domu to już mi się nie chce... To chyba główny powód :)
OdpowiedzUsuńNo cóż nikt nie może sprawić, żeby Ci się chciało jak Ci się nie chce, jeśli sama tego nie chcesz. Rozumiesz nie:)? Życzę, aby Ci się chciało i gwarantuję poczujesz się po bieganiu super! Pozdrawiam ciepło
UsuńDlugo nie moglam sie przekonac do biegania- az kiedys wyszla z domu w dresie i.. poszlam pobiegac. Od tak, po prostu. I okazalo sie to niesamowicie przyjemnym i relaksujacym zajeciem. Szkoda ze ze wzgledu na uraz w kostce nie moge juz biegac :(
OdpowiedzUsuńAjjj jaka szkoda. Aleksandra ważne, że chociaż spróbowałaś i wiesz jakie to przyjemne uczucie, gdybyś tego nie zrobiła nie miałabyś tego doświadczenia. Życzę Ci z całego serca, żeby kostka się opamiętała:) i pozwoliła Ci ponownie wrócić do aktywności. Pozdrawiam ciepło
UsuńBardzo przyjemny post o bieganiu. Dla mnie najważniejsze to konsekwencja, która tak naprawdę w każdej dziedzinie życia przynosi efekty. Trzymamy kciuki za Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i miłe słowo. Nie sądzisz, że konsekwencja to klucz do sukcesu, pewnie tak ?:) Odwiedziłam Wasz blog z podróżami i mówię woww :)pozdrawiam ciepło
UsuńJakbym o sobie czytała, jeszcze jakiś czas temu. Miałam tak samo, zadyszka po chwili, ale jednak to fajne uczucie po bieganiu mnie zachęca żeby raz na jakiś czas wyjść i pobiegać :) A do metody Chi Running zajrzę sobie jutro :)
OdpowiedzUsuńBo wszyscy zaczynaliśmy z zadyszką, dlatego nasze doświadczenia są tak podobne :) Powodzenia Klaudia i fajnych biegaczy mijających Cię "gdzieś tam, gdzie biegasz" życzę :)
UsuńU mnie to leci falami - albo biegam regularnie, albo w ogóle. Teraz jestem na tej drugiej fali :D są dni gdy moje nogi są tak lekkie że chce mi się ciągle biec, a potem przyjdzie uczucie, że do mojego ciała ktoś przyczepił słonia i każdy krok boli. Ale ok, jutro rano idę biegać!
OdpowiedzUsuńOla mam nadzieję, że nie było słonia i udało się obiegać :)
UsuńJa zdecydowanie wole spacery lub, ale bieganie to tylko w towarzystwie - zawsze potrzebuję motywatora. Natalia
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś nie lubiłam- teraz jestem uzależniona! :D
OdpowiedzUsuńps.Piona ja dzisiaj 5km i joga :D
Ja też kiedyś nie lubiłam, a teraz szykuję się do pko biegu charytatywnego. I wiem, że sobie poradzę! :D
OdpowiedzUsuńKiedy był? Będzie bieg?
Usuń