lutego 21, 2017

Dlaczego Santiago de Compostela?

Dlaczego Santiago de Compostela?

Kilka szlaków, które prowadzą do jednego miejsca. Masz kilka możliwości, żeby je pokonać. Pieszo. Na rowerze. Konno. Samochodem. Najbardziej popularne są dwie pierwsze formy 😉
Wiesz, jaki jest Twój cel. Wiesz, dlaczego tam zmierzasz. Jeśli nie, zapewne idziesz po to by znaleźć odpowiedź, sam wiesz na jakie pytania.

Zapewne słyszeliście o słynnym szlaku do Santiago de Compostela. Jeśli nie poniżej parę słów dla Was.
Droga Św. Jakuba
po hiszpańsku często też nazywana jest Camino de Santiago. Santiago położone jest w Galicji w północno-zachodniej części Hiszpanii. Tam wg przekonań pielgrzymów znajduje się ciało Św. Jakuba Większego Apostoła. To obok Rzymu i Jerozolimy jeden z najważniejszych chrześcijańskich szlaków.
Drogę do celu wyznaczają muszle i żółte strzałki. Idziesz sam bądź w grupie. Zaczynasz kiedy chcesz, kończysz kiedy chcesz. Wychodzisz ze schroniska samotnie wracasz z grupą ludzi i nowymi znajomymi, bądź samotnie. Odcinki do pokonania wyznaczasz sobie sam. To jest Twoja droga. 

Naszą drogę do Santiago de Compostela, pokonaliśmy na rowerze w sierpniu 2016. Wszystko pamięta się jakby było wczoraj. Zrobiliśmy część #CaminoNorte oraz #CaminoFrances.
Pokonaliśmy łącznie około 700 km w 10 dni. Staraliśmy się podążać szlakiem Camino, choć czasem zmienialiśmy świadomie odcinki, tak by móc doświadczyć innych miejsc poza szlakiem.

Ludzie pokonują tym szlakiem tysiące kilometrów. W internecie można znaleźć wiele takich postów: "przeszedłem 100 km Drogą Św. Jakuba w równo miesiąc" czy inny "1 sierpnia zaczęła się nasza droga licząca 1000 km". Piękne prawda? Istnieją liczne grupy fb linklink. W internecie wiele rad jak przygotować się do drogi, chociażby jak dobrze spakować się w dwie minuty ☺. Przeczytać można bardzo wiele osobistych historii.

I powiem Wam, że to wszystko ma sens i dobrze się to czyta i jest budujące. Ta droga ma sens, ale dla każdego z osobna znaczy coś innego.


W drodze

Pedałowaliśmy. Z pozdrowieniem pielgrzymim Buen Camino czyli dosłownie Dobrej Drogi, mijaliśmy wielu pielgrzymujących. Przeróżne języki świata. Mniejsze bądź większe grupki. Idący samotnie. Idący ze śpiewem na ustach. Na plecakach przypięte suszące się pranie, buty na zmianę, klapki, kapelusz. Kijek w ręce. Muszla przypięta w widocznym miejscu. Tak w skrócie. Tak to zapamiętałam.
W deszczu, w błocie, w upalnym słońcu, wietrze i ponownie w słońcu. Pogoda zaserwowała prawie wszystko co możliwe.
Wychodzisz ze schroniska z planem ile kilometrów dziś pokonasz przy czym plan często weryfikuje droga. Idziesz z gotowym, może już nawet zarezerwowanym miejscem noclegowym, bądź zwyczajnie będziesz spał tam gdzie jest akurat wolne.
Gdy dotrzesz do schroniska, zrobisz pranie jeśli jest potrzebne. Wysuszysz buty. Odpoczniesz. Podzielisz się swoim dzisiejszym dniem z pozostałymi, na pewno nie zabraknie Ci wiernych słuchaczy.


Dlaczego warto?

Krajobraz

Podczas tej drogi będziesz mógł rozkoszować się pięknem Hiszpanii. Jestem pewna, że szczególnie zapadnie Ci w pamięć rejon Galicji. Miejsce do którego chce się wracać. Krajobraz odmienny od typowego hiszpańskiego. Zieleń w najlepszym wydaniu, przepiękne eukaliptusowe i sosnowe lasy, wszechobecne wrzosy.  
Oprócz krajobrazów będą galicyjskie pyszności. W całej Hiszpanii nie jadałam tak wspaniałych małż #mejillones jak właśnie tam. Owoce morza są tu po prostu genialne. Hiszpanie są bardzo dumni z tego rejonu i ja im się wcale nie dziwię.

Kontakt z naturą, przepiękne widoki po drodze, szlaki wzdłuż morza. To wszystko czyni tę drogę naprawdę bajeczną.





Ludzie

Na pewno nie zabraknie Ci tu towarzystwa. Pielgrzymują ludzie starzy, młodzi, dzieci. Psiaki. Każdy pielgrzym idzie w swoim tempie. Każdy idzie w innym celu. I powiem szczerze, bo trzeba mieć to na uwadze, że Camino tylko dla jakiegoś procentu ludzi ma wymiar duchowy, na pewno nie dla wszystkich.  Dla pozostałej reszty to atrakcja turystyczna, czy też samo wyzwanie pokonania szlaku.
Spotkasz ludzi, którzy idą z różańcem w rękach i poznasz takich którzy kroczą z bólem głowy po wczorajszej "imprezie" np. w schronisku czyli w tzw. #albergue.
Ty zdecydujesz z kim tą drogę będziesz chciał przejść czy też po prostu zrobisz ją sam.
Nam udało się poznać ludzi, z którymi po dzień dzisiejszy chcemy utrzymywać kontakt i to jest ogromna wartość tej drogi. Wiele wartości wnoszą też krótkie przypadkowe pogawędki i spotkania, w czasie drogi, kroczy tu bowiem tylu ciekawych ludzi z różnych zakątków świata.


Cel

Nazwa Compostela pochodzi z łacińskiego campus stellae, co oznacza pole gwiazd. Tyle ile jest gwiazd na niebie, tyle różnych motywacji kieruje pielgrzymów do przejścia szlaku.

Dla przykładu, w drodze poznaliśmy pewną hiszpankę. Zjedliśmy z nią razem śniadanie. Camino robiła sama. Niezwykle ciepła osoba. Powiedziała nam, że szlakiem przemierza już 3 raz. To stało się częścią jej życia. Dzięki tym wszystkim przebytym kilometrom stała się lepszym człowiekiem 😊.

I dla tych wszystkich przygód, wspomnień, ludzi, krajobrazów, dla SIEBIE. Warto.

Trzeba się jednak liczyć z tym, że nie tylko te piękne krajobrazy będą nam towarzyszyć podczas drogi. Bo gdy zaczniemy cały szlak analizować pod względem zarobkowym i pisać o tych którzy zwyczajnie na pielgrzymach chcą tylko zarobić. Jak w samym Santiago de Compostela jest komercyjne. Odczucie o Camino, może okazać się negatywne bądź obojętne.
Ja też osobiście, byłam tym faktem bardzo zniesmaczona.

Gdy jednak podsumuję całe Camino to wiem, że będę chciała zrobić je jeszcze raz, po prostu dla siebie. Być może pieszo, być może jeszcze raz na rowerze. Zobaczymy.
Dla wszystkich wybierających się w drogę, życzę Buen Camino.



Myśleliście, kiedyś o zrobieniu szlaku? Może już to zrobiliście, podzielcie się swoimi doświadczeniami. Zapraszam.













lutego 14, 2017

Spełnione marzenia w Barcelonie

Spełnione marzenia w Barcelonie

– Jaki dziś dzień? – zapytał Puchatek.

– Dziś – odpowiedział Prosiaczek. Na to Puchatek:

To mój ulubiony dzień.


Dziś o wolontariuszach, którzy wykonują wspaniałą pracę.
O marzycielach, którzy wiedzą że marzenia trzeba mieć po to by je spełniać.
O ludziach którzy wiedzą, że pomaganie innym to wartość której nie da się ocenić.
O marzeniach, które się spełniają i to w niezwykłych okolicznościach.

W Polsce działa wiele Fundacji pomagających osobom potrzebującym, biednym, chorym. Ja osobiście mam doświadczenie z jedną z nich z Fundacją Mam marzenie i dlatego pozwolę sobie podzielić się tym doświadczeniem z Wami.

Puchatek swoim cytatem chce nam przekazać, byśmy potrafili okazywać wdzięczność za każdy dzień. Małym marzycielom, może nie zawsze udaje się wypełniać słowa Puchatka. Choroby z którymi, przyszło im się zmierzyć pewnie często odbierały radość dnia codziennego która z łatwością przychodzi zdrowym dzieciom. Z tak wielu przecież rzeczy muszą zrezygnować, gdy choroba przykuje ich do szpitalnego łóżka. Myślę jednak też sobie, że tak na prawdę to te dzieci są silniejsze niż niejeden dorosły i niejedno zdrowe dziecko. I to od nich możemy nauczyć się, jak doceniać życie, gdy ono niekoniecznie daje nam to czego oczekujemy.

Marzyciele Fundacji Mam marzenie, niewątpliwie mają już za sobą taki ulubiony dzień, bądź też jeszcze na niego czekają. Ten jeden ulubiony, a jeszcze piękniej zabrzmi wymarzony dzień.


Fundacja powstała w Krakowie 14 czerwca 2003, jako niezależna i samodzielna organizacja, skupiająca wyłącznie wolontariuszy. Misją Fundacji jest spełnianie marzeń dzieci w wieku 13-18 lat, cierpiących na choroby zagrażające ich życiu. Fundacja działa już na terenie całego kraju i obecnie posiada 16 oddziałów.
Sztab wolontariuszy poświęca swój prywatny czas by zrealizować marzenie małych marzycieli.
To ludzie o wielkich sercach i wielkiej empatii. W wypełnianiu ich obowiązków, kieruje ich jeden cel, by zrealizować marzenie a wraz z nim uśmiech na twarzy małego podopiecznego.

Cała ekipa, która tworzy Fundację  wykonują na prawdę świetną pracę. Sponsorzy, którzy wspierają fundację finansowo to fundament ich działania, bez środków bowiem ciężko byłoby ruszyć z miejsca.
Fundacja działa bardzo rzetelnie i zgodnie z prawem. Realizuje swoją ideę w 100%. Udaje im się spełnić, na prawdę przeróżne marzenia.
O to niektóre z nich:

Lena - zamek dla księżniczki
Oliwia - wyjazd na Teneryfę
Czarek - rower
Kuba - pływanie z delfinami
Julia - wyjazd do Disneylandu

Te marzenia wielokrotnie wymagają od całej załogi Fundacji niezwykłej kreatywności, zaangażowania, czasu i cierpliwości. Do każdego marzenia podchodzi się indywidualnie, a najlepszym dowodem na to, że tak właśnie jest stanowi ogromny uśmiech na twarzy małego marzyciela.

Cieszę się że, wraz z chłopakiem mogłam pomóc w spełnieniu marzeń. Nie jako wolontariuszka, ale niosąc pomoc niefinansową do czego serdecznie Was też zachęcam.
Najpierw przyszła chęć pomocy a później pomysły w jaki sposób to zrobić. Wraz z chłopakiem nie mogliśmy pozwolić sobie na sfinansowanie całego marzenia podopiecznego Fundacji. Znalazł się jednak pomysł na to jak możemy pomóc inaczej, bowiem wśród małych marzycieli, znalazła się spora liczba wspaniałych kibiców FC Barcelony. W związku z tym, że mieszkamy 50km od Barcelony, postanowiliśmy zaangażować się w pomoc przy organizacji pobytu marzyciela tu na miejscu. Transfer z lotniska, zakwaterowanie, pomoc w uzyskaniu wejściówek do muzeum FC Barcelony,  rola przewodnika po Barcelonie i pomoc w każdej sytuacji  tam gdzie będzie ona potrzebna. Zorganizowanie czasu tak, by był przyjemny i wyjątkowy. To okazało się wartościowe dla Fundacji, bo bardzo chętnie przyjęli naszą pomoc.
Dzięki tej inicjatywie spędziliśmy dwa wspaniałe weekendy podczas których spełniło się marzenie o meczu na stadionie oczywiście drużyny FC Barcelony 😊Filipa, Dawida i Jakuba.
Wraz z rodzicami podopiecznych i wolontariuszami mogliśmy uczestniczyć w czymś niezwykłym. Bo marzenia to ta część naszego życia, którą na początku widzisz tylko oczyma wyobraźni. To ta część która, pomaga nam każdego dnia z entuzjazmem realizować nasze zadania, które prowadzą nas do naszych marzeń. To ta część, o której śnimy, a wiara że uda nam się je spełnić jest jak akumulator który ładuje nas każdego dnia do działania.

I tak jak pięknie podsumowała to Bogusia pierwsza polska marzycielka, której spełniło się marzenie w Fundacji:

Więc pozwólcie dzieciom marzyć, bo cóż złego jest w marzeniach? Wszystko może się przydarzyć. A gdy marzysz, świat się zmienia. 

 

Dodam od siebie. W pomaganiu jest niezwykła moc i niezwykła wartość. Dajmy to co możemy od siebie najlepszego, a otrzymamy coś jeszcze piękniejszego!






lutego 09, 2017

Las Cabanas i Nacpan

Las Cabanas i Nacpan

Idealny piasek, błękitna woda, palmy a na nich kokosy i wolność unosząca się w powietrzu. Dziś przeniesiemy się na jedną z wysp Filipin Palawan i jej małe miasteczko El Nido a stamtąd na rajskie Las Cabanas i Nacpan. Zapominamy o zimie! i wprowadzamy się w stan wizualizacji racząc swoją wyobraźnię poniższymi fotografiami. Gdyby ktoś potrzebował więcej adrenaliny można użyć kremu z filtrem 50, rozłożyć kocyk i założyć kapelusz. Emocje gwarantowane 😊

Copyright © 2016 paradaespana , Blogger